To już naprawdę koniec moich spostrzeżeń z nowojorskich pokazów. Jestem niezwykle usatysfakcjonowana tym co zaprezentowali tamtejsi projektanci.
Pozostało mi jeszcze kilku do omówienia i nie mogę ich pominąć ponieważ po pierwsze należą do najważniejszych i najbardziej wpływowych osobowości świata mody ale przede wszystkim dlatego że bardzo lubię to co mają do pokazania.
Zacznę od Marca Jacobsa.To był genialny spektakl! Zawsze jest dobrze i jestem ciekawa tego co zaprezentuje ale tym razem przeszedł samego siebie. To był zdecydowanie najlepszy i najbardziej fantastyczny pokaz jaki widziałam w tym sezonie. Jacobs pokazał kwintesencję kultury amerykańskiej, wszystko to co się kojarzy z tym krajem, z tym co tak w nim pociąga. Atmosfera pokazu została osadzona w klimacie lat siedemdziesiątym a ściślej filmu "Mechaniczna pomarańcza". Modelki miały charakterystyczne dla tamtych lat makijaże z mocno wytuszowanymi rzęsami. Większość nosiła buty na platformie i wysokich słupkach. Każdy outfit był pojedynczą oryginalną propozycją. W kolekcji można doszukać się ogromnej ilości wątków związanych z kulturą amerykańską i wspomniane wcześniej lata siedemdziesiąte i western, cyrk, film, muzykę, sztukę, kultowe produkty spożywcze, wszystko co najlepsze, czym Ameryka raczyła nas od zawsze. Wszystko podane w sposób zabawny lekki i bardzo błyskotliwy. Jestem pod wielkim wrażeniem. Dla mnie ten projektant bez względu na wiek pozostaje młody i tak też widzę jego twórczość. Bez pomyłki potrafi połączyć tradycję z nowoczesnością i zawsze robi to na swój sposób. W tej kolekcji znalazły się pasy, jeans, cekiny, frędzle a wszystko to przeplecione ze sportem. Trochę jakby młodszy MbyMJ spotkał się ze starszym MJ. Powstał świetny mix.
Choć Jacobs dał genialny pokaz, nie można nie wspomnieć o innych gwiazdach amerykańskiej sceny modowej. Zacznę od doświadczonego w bojach zawodnika Michaela Korsa. To że pokazał dobrą kolekcję to dla mnie nic odkrywczego, pytanie raczej jak to zrobił i czym tym razem zaimponował. Otóż mnie uwiódł przede wszystkim outfitem w którym wystąpiła Kendall Jenner, czyli z czarnym mocno wyciętym topem i spódnicą z plisowanych falban ozdobionych metalowymi kółeczkami. Strój z nutą awangardy ale stonowany monochromatyczną kolorystyką. Dla mnie stał się ulubioną propozycją na przyszły sezon. Jak zwykle pojawiły się, charakterystyczne do Korsa luźne, swobodne fasony, jednocześnie umiejętnie podkreślające sylwetkę, wszystko w eleganckim niezmanierowanym stylu. Po prostu klasa.
Muszę jeszcze, dosłownie kilka słów napisać o dwóch niezwykle zdolnych twórcach których talent cenię na równi z wyżej wymienionymi kreatorami, o Georginii Chapman z Marchesy i Josep'ie Font z Delpozo. Tworzą stroje wybitnie balowe, nadające się na wielkie wyjścia a o tym w zasadzie nie piszę w czasie fashion weeków ale to co robią jest tak imponujące i spektakularne że nie mogłam się powstrzymać. Za każdym razem jestem poruszona ich niespotykaną, nieograniczoną fantazją i kunsztem krawieckim jaki prezentują w swych kreacjach. Marchesa jest bardziej tradycyjna, Depozzo opiera się na wymyślnych konstrukcjach lecz zawsze powstają zapierające dech w piersiach stroje.
A teraz kilka słów podsumowania i krótkie streszczenie trendów. Z pewnością w przyszłym roku zobaczymy ażury, ci co zaopatrzyli się w nie tego lata z pewnością pokażą się nie raz w swych strojach w roku następnym. Ażury przewijały się przez ogromną część kolekcji i występowały w wielu kolorach. Ciekawostką której do tej pory nie zauważyłam były nieregularne niesymetryczne wzory ażurowe.
Wielu projektantów wykorzystało frędzle i każdy podszedł do tematu indywidualnie. Pojawiły się frędzle tradycyjnej długości jakie znamy, ale też i bardzo długie, delikatne, lejące i się i grube siermiężne, Były wszywane w środek ubrania oraz stanowiły jego wykończenie, Ozdabiały też buty i torebki.
Zdecydowanie projektanci postawili na falbany w dodatku asymetryczne. Z falban powstawały całe suknie jak i spódnice, niekiedy falbanką tylko ozdabiano część garderoby.
Przez cały czas pokazów przewijały się plisy jako sukienki, spódnice i nieco mniej tradycyjne, jako wykończenia strojów.
W kilku pokazach, o czym pisałam wcześnie pojawiły się kapelusiki kubełkowe.
Choć moda na lata siedemdziesiąte nie była aż tak widoczna nadal jest obecna i będzie modna w przyszłym sezonie. W opozycji do niej występowały stroje o nowoczesnej asymetrycznej konstrukcji, często wielowarstwowe.
Umiarkowanie często aczkolwiek konsekwentnie pojawiały się pasy, zarówno kolorowe, cienkie jak i grube. Szyto z nich mini sukienki, garnitury i suknie. Zarówno w stylu paryskiej ulicy jaki i artystycznej bohemy.
pasy i wiązania
Jeśli chodzi o obuwie to zdecydowanie najczęściej pojawiały się sandałki wiązane wokół kostki. Zarówno obcas jaki i sam rodzaj nie miał wielkiego znaczenia, zdecydowanie chodziło o charakterystyczne.
Na sam koniec wspomnę jeszcze o cienkich przezroczystych materiałach które pojawiały się w wielu kreacjach, zazwyczaj sportowych. Przedstawiano je pod postacią wstawek lub jako całe warstwy materiału.
Polecam moje konto na pintereście na którym na bieżąco wrzucam zdjęcia z pokazów. Znajdziecie tu bogatą galerię z każdej stolicy mody pinterest.com/martanonas/
A tym czasem lecę do Londynu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz