Z Włoch pochodzą najlepsi producenci galanterii skórzanej i świetni złotnicy. Tu powstają piękne tkaniny przygotowywane specjalnie na zamówienia kreatorów.
Co sezon widać ich wspaniałą pracę na mediolańskich wybiegach i już od samego początku nie dało się ukryć bogactwa talentów w jakie obfitują włoskie domy mody. W pierwszym dniu zaprezentowała się Stella Jean oraz Gucci.
W odróżnieniu od wielkiego giganta, Stella to marka na rynku stosunkowo młoda. Od pierwszych kolekcji prezentuje stroje inspirowane etnicznymi wpływami, najczęściej z rejonów Haiti oraz innych krajów kreolskich. Swoje charakterystycznie zdobione ubrania i dodatki które stały się dla mnie, jej znakiem firmowym łączy z tradycyjną odzieżą starego kontynentu. W całości wygląda to bardzo interesująco, niebanalnie choć nie przesadnie. W tym sezonie Stella pokazała klasyczne, prawie jak biurowe koszule w pionowe paski oraz podkoszulki marynarskie a połączyła to z niewiarygodnie kolorowymi dołami uszytymi z cienkich tkanin w szkocką kratę z naniesionymi na to ludowymi wzorami. Ponadto zaprezentowała świetne płaszcze ozdabiane w całości lub częściowo kolorowymi wielkoformatowymi aplikacjami. Cała kolekcja oparta na żywych energetycznych barwach ma hippisowski, artystyczny charakter, jest zabawna i nieco nonszalancka.
W tym samym dniu swą debiutancką kolekcję zaprezentował Alessandro Michele dla Gucci. Na początku nie wiedziałam co myśleć o tym pokazie, wszystko retro, pozbawione tego glamuru do którego bardzo przyzwyczaili mnie poprzedni kreatywni. Zwłaszcza za czasów Toma Forda, Gucci jawiła się jako bardzo ekskluzywna, sexy i wyrafinowana marka. A teraz to się zupełnie zmieniło.
Dopiero po kolejnym obejrzeniu, zaczęłam dostrzegać te szczegóły które tak sobie cenię, piękne hafty, wzory i biżuteria retro ale przede wszystkim niesamowite i najbardziej szalone buty sezonu, futrzane blond coś. Swym bardzo długim i gęstym futrem spowijają stopę kompletnie zacierając swój kształt. Jest to jeden z najbardziej ekscentrycznych pomysłów jaki przedstawiła marka. Michele zaprezentował bardzo spójną kolekcję która przywołuje na myśl lata 70 ubiegłego wieku. Dużo tu koronki, wiązanych pod szyją eleganckich bluzek, abstrakcyjnych wzorów, kwiatów połączonych z odświętnymi okryciami wojskowymi. Całość robi wrażenie ubrań odnalezionych po latach w kufrze eleganckiej babci. Jedynie to niesamowite obuwie wprowadza zakłócenie total looku, sprawia że kolekcja wymyka się spod jednoznacznej interpretacji. Nie jest oczywista. Wprowadza nową jakość, zdecydowanie odmładza markę, puszcza oko do młodszego odbiorcy.
Prada również zinterpretowała lata 70. Pokazała rzeczy bardzo ładne ale tym razem nie tak zaskakujące i odkrywcze jak zwykle. Wszystko w dziewczęcych, pastelowych nieco nawet syntetycznych kolorach, połyskuje, migocze i wciąga w historię. Powoli zagłębiałam się w ciekawe, kontrastowe połączenia materiałów tradycyjnych z bardzo nowoczesnymi. Po wybiegu paradowały dziewczyny ubrane w wełniane płaszcze uzupełniane pionowymi wstawkami z futra, do tego spodnie w obowiązkowej dzisiaj długości 7/8, grube okrycia z krótkimi rękawami, męskie koszule z grzecznymi kołnierzykami i zdecydowanie piękne, jeśli nie najpiękniejsze sukienki sezonu, wyglądające jak z pianki neoprenowej. Parada nie byłaby sobą gdyby wykorzystała spopularyzowany już materiał, użyła czegoś nowego, w miarę nowego, dwuwarstwowego sklejanego dżerseju który wygląda jak pianka. Na mnie duże wrażenie zrobiły detale tej kolekcji, dwubarwne wielkie plastikowe kwiaty w formie broszki ozdabiane kryształami i śliczne buty Mary Jane a do tego końskie ogony, niezwyczajnie podpięte wielkimi spinkami.
Karl Lagerfeld od lat pracujący dla Fendi co sezon zachwyca mnie swoimi pomysłami dla tej marki, wręcz jestem gotowa to napisać iż włoski klimat zdecydowanie bardziej mu służy niż francuski. Ostatnią kolekcję ograniczył do kilku mocnych barw białej, czerwonej i czarnej i uzupełnił kilkoma odcieniami brązu i beżu. Początkowo pokazał/li, Pani Silvia też powinna być doceniona bo jak się spodziewam również czynnie uczestniczy w procesie twórczym, proste, dość ascetyczne rzeczy wyposażone w różnej długości skórzane panele profilujące po bokach sylwetkę, skórzane kamizelki i świetne sukienki. Pokazano wiele różnych modeli okryć z futra i z materiału grubego jak puchowa kurtka. Jestem zauroczona krótkim brązowym futerkiem w którym połączono różne odmiany i długości tego materiału. Projektanci zaprezentowali nowe modele botków na obcasie i koturnie. Osobiście najbardziej polubiłam futrzaki na pięknym przezroczystym obcasie. Włosi zwariowali na punkcie futrzanego obuwia a ja chyba razem z nimi.
Zupełnie inne podejście do mody ma nie poddający się żadnym chyba trendom, idący swoją własną drogą Jeremy Scott obecny dyrektor kreatywny marki Moschino. W zasadzie to dobrali się idealnie ponieważ Moschino jest specyficzne, nie dla każdego, można je kochać lub nienawidzić podobnie jak Scotta. Projektant ubrał modelki w superkolorowe pikowane
spodnie, spódnice, płaszcze i kurtki albo w przyduże bluzy z bohaterami z dziecięcych kreskówek. Na stopy włożył wysokie szpilki i stworzył seksowny miks na zimową porę.
Duet Dolce i Gabbana po raz kolejny podbija serca klientek oddając w ich ręce śliczne sukienki z kolorowymi misternymi haftowanymi napisami mówiącymi o miłości do mamy. Całość ma bardzo luksusowy, elegancki charakter. Dla mnie jest kontynuacją zapoczątkowanego kilka sezonów temu trendu na bogate rzucające się w oczy hafty i aplikacje odwołujące się do jakiegoś, często sakralnego, tematu. Kreacje zostały uszyte ze szlachetnych koronek wełen i futra. Na wybiegu pojawiły się również lekkie sukienki całe zadrukowane kolorowymi wzorami przypominającymi dziecięce rysunki. Przepych kolekcji widoczny był również akcesoriach w bogato zdobionych pantoflach i małych torebkach do ręki. Największe wrażenie zrobiły na mnie słuchawkach które wyglądały niczym korony pożyczone od świętych z mozaik w Rawennie.Na wybiegu pojawiły się modelki ze swoimi dziećmi a nawet ciężarna Bianka Balti. Podobno na zapleczu pokazów zorganizowano tymczasowe przedszkole dla maluchów.
W odróżnieniu od wielkiego giganta, Stella to marka na rynku stosunkowo młoda. Od pierwszych kolekcji prezentuje stroje inspirowane etnicznymi wpływami, najczęściej z rejonów Haiti oraz innych krajów kreolskich. Swoje charakterystycznie zdobione ubrania i dodatki które stały się dla mnie, jej znakiem firmowym łączy z tradycyjną odzieżą starego kontynentu. W całości wygląda to bardzo interesująco, niebanalnie choć nie przesadnie. W tym sezonie Stella pokazała klasyczne, prawie jak biurowe koszule w pionowe paski oraz podkoszulki marynarskie a połączyła to z niewiarygodnie kolorowymi dołami uszytymi z cienkich tkanin w szkocką kratę z naniesionymi na to ludowymi wzorami. Ponadto zaprezentowała świetne płaszcze ozdabiane w całości lub częściowo kolorowymi wielkoformatowymi aplikacjami. Cała kolekcja oparta na żywych energetycznych barwach ma hippisowski, artystyczny charakter, jest zabawna i nieco nonszalancka.
![]() |
Stella Jean jesień zima 2015/2016 |
W tym samym dniu swą debiutancką kolekcję zaprezentował Alessandro Michele dla Gucci. Na początku nie wiedziałam co myśleć o tym pokazie, wszystko retro, pozbawione tego glamuru do którego bardzo przyzwyczaili mnie poprzedni kreatywni. Zwłaszcza za czasów Toma Forda, Gucci jawiła się jako bardzo ekskluzywna, sexy i wyrafinowana marka. A teraz to się zupełnie zmieniło.
Dopiero po kolejnym obejrzeniu, zaczęłam dostrzegać te szczegóły które tak sobie cenię, piękne hafty, wzory i biżuteria retro ale przede wszystkim niesamowite i najbardziej szalone buty sezonu, futrzane blond coś. Swym bardzo długim i gęstym futrem spowijają stopę kompletnie zacierając swój kształt. Jest to jeden z najbardziej ekscentrycznych pomysłów jaki przedstawiła marka. Michele zaprezentował bardzo spójną kolekcję która przywołuje na myśl lata 70 ubiegłego wieku. Dużo tu koronki, wiązanych pod szyją eleganckich bluzek, abstrakcyjnych wzorów, kwiatów połączonych z odświętnymi okryciami wojskowymi. Całość robi wrażenie ubrań odnalezionych po latach w kufrze eleganckiej babci. Jedynie to niesamowite obuwie wprowadza zakłócenie total looku, sprawia że kolekcja wymyka się spod jednoznacznej interpretacji. Nie jest oczywista. Wprowadza nową jakość, zdecydowanie odmładza markę, puszcza oko do młodszego odbiorcy.
![]() |
Gucci, jesień zima 2015/16 |
Prada również zinterpretowała lata 70. Pokazała rzeczy bardzo ładne ale tym razem nie tak zaskakujące i odkrywcze jak zwykle. Wszystko w dziewczęcych, pastelowych nieco nawet syntetycznych kolorach, połyskuje, migocze i wciąga w historię. Powoli zagłębiałam się w ciekawe, kontrastowe połączenia materiałów tradycyjnych z bardzo nowoczesnymi. Po wybiegu paradowały dziewczyny ubrane w wełniane płaszcze uzupełniane pionowymi wstawkami z futra, do tego spodnie w obowiązkowej dzisiaj długości 7/8, grube okrycia z krótkimi rękawami, męskie koszule z grzecznymi kołnierzykami i zdecydowanie piękne, jeśli nie najpiękniejsze sukienki sezonu, wyglądające jak z pianki neoprenowej. Parada nie byłaby sobą gdyby wykorzystała spopularyzowany już materiał, użyła czegoś nowego, w miarę nowego, dwuwarstwowego sklejanego dżerseju który wygląda jak pianka. Na mnie duże wrażenie zrobiły detale tej kolekcji, dwubarwne wielkie plastikowe kwiaty w formie broszki ozdabiane kryształami i śliczne buty Mary Jane a do tego końskie ogony, niezwyczajnie podpięte wielkimi spinkami.
![]() |
Prada, jesień zima 2015/16 |
Karl Lagerfeld od lat pracujący dla Fendi co sezon zachwyca mnie swoimi pomysłami dla tej marki, wręcz jestem gotowa to napisać iż włoski klimat zdecydowanie bardziej mu służy niż francuski. Ostatnią kolekcję ograniczył do kilku mocnych barw białej, czerwonej i czarnej i uzupełnił kilkoma odcieniami brązu i beżu. Początkowo pokazał/li, Pani Silvia też powinna być doceniona bo jak się spodziewam również czynnie uczestniczy w procesie twórczym, proste, dość ascetyczne rzeczy wyposażone w różnej długości skórzane panele profilujące po bokach sylwetkę, skórzane kamizelki i świetne sukienki. Pokazano wiele różnych modeli okryć z futra i z materiału grubego jak puchowa kurtka. Jestem zauroczona krótkim brązowym futerkiem w którym połączono różne odmiany i długości tego materiału. Projektanci zaprezentowali nowe modele botków na obcasie i koturnie. Osobiście najbardziej polubiłam futrzaki na pięknym przezroczystym obcasie. Włosi zwariowali na punkcie futrzanego obuwia a ja chyba razem z nimi.
![]() |
Fendi, jesień zima 2015/16 |
Zupełnie inne podejście do mody ma nie poddający się żadnym chyba trendom, idący swoją własną drogą Jeremy Scott obecny dyrektor kreatywny marki Moschino. W zasadzie to dobrali się idealnie ponieważ Moschino jest specyficzne, nie dla każdego, można je kochać lub nienawidzić podobnie jak Scotta. Projektant ubrał modelki w superkolorowe pikowane
spodnie, spódnice, płaszcze i kurtki albo w przyduże bluzy z bohaterami z dziecięcych kreskówek. Na stopy włożył wysokie szpilki i stworzył seksowny miks na zimową porę.
![]() |
Moschino, jesień zima 2015/2016 |
Duet Dolce i Gabbana po raz kolejny podbija serca klientek oddając w ich ręce śliczne sukienki z kolorowymi misternymi haftowanymi napisami mówiącymi o miłości do mamy. Całość ma bardzo luksusowy, elegancki charakter. Dla mnie jest kontynuacją zapoczątkowanego kilka sezonów temu trendu na bogate rzucające się w oczy hafty i aplikacje odwołujące się do jakiegoś, często sakralnego, tematu. Kreacje zostały uszyte ze szlachetnych koronek wełen i futra. Na wybiegu pojawiły się również lekkie sukienki całe zadrukowane kolorowymi wzorami przypominającymi dziecięce rysunki. Przepych kolekcji widoczny był również akcesoriach w bogato zdobionych pantoflach i małych torebkach do ręki. Największe wrażenie zrobiły na mnie słuchawkach które wyglądały niczym korony pożyczone od świętych z mozaik w Rawennie.Na wybiegu pojawiły się modelki ze swoimi dziećmi a nawet ciężarna Bianka Balti. Podobno na zapleczu pokazów zorganizowano tymczasowe przedszkole dla maluchów.
![]() |
Dolce&Gabbana, jesień zima 2015/16 |
Niespecjalnie spodobała mi się propozycja Marni którą bardzo cenię, śledzę i podziwiam. Tym razem rzeczy wydawały mi się albo zbyt proste albo przyciężkie, pozbawione tej nonszalancji i szaleństwa do jakich przyzwyczaiła Consuelo Castiglioni, założycielka marki. Niemniej jednak z okazji odbywających się właśnie obchodów dwudziestolecia marki życzę samych sukcesów a przede wszystkim tego aby prze następne 100 lat mogła nas cieszyć swymi pomysłami.
Podobnie Bottega Veneta zwykle radująca mnie mocno kreatywnością Tomasa Maiera tym razem nie dała mi wiele satysfakcji.
Na koniec mój faworyt, Antonio Marras. Jak zwykle zgromadził w atelier piękne, niemalże królewskie materiały, połączył je ze sobą trochę na zasadzie paczłorku, skroił, zszył i ozdobił haftami. Powstały z tego znane, sprawdzone już fasony. Tak pokrótce można by opisać tę kolekcję. Gdy ogląda się ją ponownie dostrzega się pozostałe detale, fryzury makijaże, akcesoria. One naprowadzają na precyzyjniejszą interpretację koncepcji. Otóż okazuje się że projektant zafascynowany Benedettą Barzini postanowił zadedykować jej swoja jesienną kolekcje. Benedetta ma niezwykle barwne życie. Na początku swej kariery zawodowej był modelką a spotkanie z legendarną Dianą Vreeland usankcjonowało jej pozycję na scenie światowego modelingu stawiając ją na równi z największymi supermodelkami tamtych czasów. Pozowała dla najważniejszych fotografów, przyjaźniła się największymi gwiazdami. Jej twarz niejednokrotnie zdobiła okładki największych czasopism poświęconych modzie a wyrobiony styl oddziaływał na innych. Dzisiaj Benedetta, siedemdziesięcioletnia dama nadal jest piękną kobietą. Sama kolekcja złożona z kilku kolorów min jasnego błękitu, pudrowego różu, bordo, bieli i czerni pokryta koronkami, haftami i bogato zdobionymi aplikacjami odwołuje się do pełnych przepychu strojów Marii Antoniny i jej Petit Trianon, niewielkiego lecz niezwykle gustownego pałacyku położonego w ogrodach Wersalu. Projektant nie tylko poświecił Barzini swoją kolekcje ale również poprosił aby wystąpiła w pokazie. Kolejna modelka starszej daty prezentuje modę i po raz kolejny potwierdza się reguła że moda jest w stanie sprostać każdemu, bez względu na wiek bo najważniejszy jest styl. A Włosi niewątpliwie swój styl mają
![]() |
Antonio Marras, jesień zima 2015/16 |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz